Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Polina.

- Wiem, wiem - wołała wchodząc do pokoju - jestem wstrętna niewdzięcznica! Jestem prosię! Zupełne prosię! Sto razy wybierałam się do państwa. Ale tyle miałam spraw, musiałam zdawać jakiś głupi egzamin... Trochę także chorowałam... Słowo daję... Proszę już nic nie mówić na ten temat... Przyznałam się sama bez bicia... No i jeszcze jedna rzecz, która mi zajęła dużo czasu...

Patrzyłem na nią urzeczony jej świeżością, głosem, gestykulacją.

Matka zadzwoniła na Aniutę i kazała podać herbatę.

- Cóż to zajęło pani tyle czasu, Polinka? - zapytał ojciec.


- Maleńkie wydarzenie... Wyszłam za mąż.

Zdjęła rękawiczkę i pokazała zaciśniętą piąstkę. Na palcu miała obrączkę.

Posypały się pytania:

- Kiedy
Polina.<br><br>- Wiem, wiem - wołała wchodząc do pokoju - jestem wstrętna niewdzięcznica! Jestem prosię! Zupełne prosię! Sto razy wybierałam się do państwa. Ale tyle miałam spraw, musiałam zdawać jakiś głupi egzamin... Trochę także chorowałam... Słowo daję... Proszę już nic nie mówić na ten temat... Przyznałam się sama bez bicia... No i jeszcze jedna rzecz, która mi zajęła dużo czasu...<br><br>Patrzyłem na nią urzeczony jej świeżością, głosem, gestykulacją.<br><br>Matka zadzwoniła na Aniutę i kazała podać herbatę.<br><br>- Cóż to zajęło pani tyle czasu, Polinka? - zapytał ojciec.<br><br><br>- Maleńkie wydarzenie... Wyszłam za mąż.<br><br>Zdjęła rękawiczkę i pokazała zaciśniętą piąstkę. Na palcu miała obrączkę.<br><br>Posypały się pytania:<br><br>- Kiedy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego