jeszcze innego rękopisu.<br><br> Nie ma rady na chorobę, więc na razie szczelnie owinięta szalem siada w fotelu przy stoliczku i próbuje nieudolnie, acz z wielkim przejęciem, parafrazować wiersz obcego poety.<br><br> Prześle go potem panu Tadeuszowi Garbowskiemu; niech niewdzięcznik dowie się, że wszystko to, co ich łączyło, było tylko: "przelotną chwilką, jętki życiem, nicią pajęczyny, krótkim uśmiechem"... i że:<br><br> nigdy nie doszło serca głębi<br><br> [...]<br><br> Ni tajni duszy,<br><br> gdzie drzemią inne<br><br> radości, smutki...<br><br> Wszystkie apostrofy, czy to prozą, czy mową wiązaną, krakowski śledziennik kwituje kostycznymi uwagami, a po wydrukowaniu Ad astra zacznie przesyłać, ze złośliwą jakby satysfakcją, wycinki z ujemnymi opiniami, w tym