Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 11.06
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
pod Warszawą potężną fermę lisów, hodował karpie, posiadał też szlifiernię kryształów. Powodziło mu się świetnie, ale kiedy wybuchła nagonka antysemicka i kolejni znajomi odjeżdżali w dal z Dworca Gdańskiego, też postanowił wyjechać. Spieniężył, co się dało, spakował rodzinę i ruszyli do Wiednia. Tam zajął się handlem, miał sklep tekstylny, potem jubilerski. Działał w gminie żydowskiej, wspomagał ją solidnymi datkami. Aleksander później też łożył na gminę. Kiedyś poznał dziewczynę, emigrantkę marcową z Polski. Postanowili wziąć ślub w obrządku żydowskim, ale gmina odmówiła, bo mama Olka była Polką, a do tego praktykującą katoliczką. - Olek chodził potem wściekły po Wiedniu i krzyczał: Jak im
pod Warszawą potężną fermę lisów, hodował karpie, posiadał też szlifiernię kryształów. Powodziło mu się świetnie, ale kiedy wybuchła nagonka antysemicka i kolejni znajomi odjeżdżali w dal z Dworca Gdańskiego, też postanowił wyjechać. Spieniężył, co się dało, spakował rodzinę i ruszyli do Wiednia. Tam zajął się handlem, miał sklep tekstylny, potem jubilerski. Działał w gminie żydowskiej, wspomagał ją solidnymi datkami. Aleksander później też łożył na gminę. Kiedyś poznał dziewczynę, emigrantkę marcową z Polski. Postanowili wziąć ślub w obrządku żydowskim, ale gmina odmówiła, bo mama Olka była Polką, a do tego praktykującą katoliczką. - Olek chodził potem wściekły po Wiedniu i krzyczał: Jak im
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego