Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
szkiełek, które
dał nam pan Kleks na wypadek, gdybyśmy byli
głodni, po czym ruszyliśmy w kierunku wschodniej części
parku.

Przebijaliśmy się z trudem przez las wysokich pokrzyw, przez
ostępy dzikiego łubinu, nożem torowaliśmy sobie drogę
poprzez splątane gałęzie drzew, czołgaliśmy się
na czworakach pod zwieszającymi się tuż nad ziemią
gałęziami, kaleczyliśmy się o sterczące konary
i sęki, aż wreszcie stanęliśmy w samym sercu tajemniczej
gęstwiny.

Rozglądaliśmy się niespokojnie wokoło, uważnie
nasłuchując. Dolatywały nas ciche szmery, podobne do szeptów
ludzkich, jakieś tłumione śmiechy, szelest suchych liści,
potrącanych przez wystraszone jaszczurki.

Spojrzałem w górę. Wysoko nad nami rozpościerały
się potężne konary starego dębu
szkiełek, które <br>dał nam pan Kleks na wypadek, gdybyśmy byli <br>głodni, po czym ruszyliśmy w kierunku wschodniej części <br>parku.<br><br>Przebijaliśmy się z trudem przez las wysokich pokrzyw, przez <br>ostępy dzikiego łubinu, nożem torowaliśmy sobie drogę <br>poprzez splątane gałęzie drzew, czołgaliśmy się <br>na czworakach pod zwieszającymi się tuż nad ziemią <br>gałęziami, kaleczyliśmy się o sterczące konary <br>i sęki, aż wreszcie stanęliśmy w samym sercu tajemniczej <br>gęstwiny.<br><br>Rozglądaliśmy się niespokojnie wokoło, uważnie <br>nasłuchując. Dolatywały nas ciche szmery, podobne do szeptów <br>ludzkich, jakieś tłumione śmiechy, szelest suchych liści, <br>potrącanych przez wystraszone jaszczurki.<br><br>Spojrzałem w górę. Wysoko nad nami rozpościerały <br>się potężne konary starego dębu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego