Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
kolanach, rannego, dygoczącego ze strachu w kałuży krwi. Wyglądał też znacznie młodziej. Wiedźmin nie dawał mu więcej niż dwadzieścia pięć lat.
- Darowałem ci życie na wyspie - dodał. - Darowuję i teraz. Ale to już ostatni raz. Przy następnym spotkaniu zabiję jak psa. Pamiętaj o tym. Gdyby ci przyszło do głowy namówić kamratów do pościgu za nami, zabierz tę trumnę ze sobą. Przyda ci się. Jedziemy, Jaskier.
- A chyżo! - krzyknęła Milva, zawracając galopem z wiodącej na zachód ścieżki. - Ale nie tędy! W lasy, psia mać, w lasy!
- Co się stało?
- Od Wstążki jazda idzie ku nam wielką kupą! To Nilfgaard! Czego się gapicie
kolanach, rannego, dygoczącego ze strachu w kałuży krwi. Wyglądał też znacznie młodziej. Wiedźmin nie dawał mu więcej niż dwadzieścia pięć lat. <br>- Darowałem ci życie na wyspie - dodał. - Darowuję i teraz. Ale to już ostatni raz. Przy następnym spotkaniu zabiję jak psa. Pamiętaj o tym. Gdyby ci przyszło do głowy namówić kamratów do pościgu za nami, zabierz tę trumnę ze sobą. Przyda ci się. Jedziemy, Jaskier.<br>- A chyżo! - krzyknęła Milva, zawracając galopem z wiodącej na zachód ścieżki. - Ale nie tędy! W lasy, psia mać, w lasy!<br>- Co się stało?<br>- Od Wstążki jazda idzie ku nam wielką kupą! To Nilfgaard! Czego się gapicie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego