przed nim swoje wynurzenia, najpierw z całą otwartością wysłuchuje, dopiero potem interpretuje i też odwołując się zawsze do mojej partycypacji. <br>Bardziej rozumie, niż współczuje. Ingerując jest ostrożny, powściągliwy. Próbuje jedynie ustawić mój sposób myślenia i odczuwania na odpowiedniej płaszczyźnie. Ułatwia mi zrozumienie samej siebie, uznając że ma to znaczenie wręcz kapitalne. <br>Jeżeli już dotrze do jakiejś psychicznej zadry, która uwiera, jątrzy ranę i przeszkadza, uparcie i konsekwentnie doprowadza mnie do jasnego skonstatowania jej istnienia, łącznie z jej duchowymi następstwami. Co do samego zabiegu usunięcia zadry, jak i zabezpieczenia się na przyszłość przed następnymi, "Doktor Filozof" odwołuje się do mojego czynnego udziału