powoli, równo, bez kołysań.<br><br><gap reason="sampling"><br><br> Przy końcu ceremonii spotkano opiekuna bizonów. Kapitan zaprosił go, by mu towarzyszył aż do rozwiązania inspekcji.<br> - KochAAAny mój! - zwrócił się do opiekuna bizonów, gdy znów znaleźli się w hallu. - Proszę cię bardzo, żebyś mnie i mojemu kochanemu starszemu oficerowi pokazał swoje bizony.<br> Młody opiekun, z nieodstępnym karabinem maszynowym na ramieniu, zgodził się na prośbę kapitana z mocno zatroskanym wyrazem twarzy. We trójkę udali się na pokład, do klatek z bizonami. Odwiązując linę, by można było odchylić brezent, student błagalnym szeptem zwrócił się do kapitana:<br> - Panie kapitanie! Tylko proszę do nich nic nie mówić!<br> Nie był bowiem pewny, czy