pisała tę epistołę, a ruchliwe życie podawało ją z rąk do rąk. Litery zblakły, papier przybrał żółtą barwę zgryzoty i troski, umarł człowiek, który ten list pisał, nie ma już dawno na świecie tego, do którego był pisany. A słowa listu, jak śpiące węże, obudziły się ze snu i zaczęły kąsać ludzkie serca. Przeszłość wychynęła z mogiły, wyszła o północy na nowy świat i poczęła straszyć jakimś krwawym wspomnieniem. Tajemniczą rzeczą jest list: może - na wszystko obojętny - zadać śmierć, zranić serce, strącić duszę w otchłań rozpaczy lub podpalić ją jasnym płomieniem radości, a serce uleczyć najcudowniejszym lekarstwem, znanym nieszczęsnemu człowiekowi - nadzieją