Typ tekstu: Książka
Autor: Oppman Artur
Tytuł: Legendy warszawskie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1925
polanką, gdzie rybacy złożyli skrępowaną syrenę, i widać ją było wybornie. Do pasa była to, jak się już rzekło, panna nad podziw urodziwa, od pasa zasię ryba srebrzystą łuską błyszcząca. Leżała biedna bez ruchu, z zawartymi cudnymi oczyma, ręce wzdłuż ciała opuściwszy, i tylko rybi ogon, długi a giętki, uderzał kiedy niekiedy w ziemię, zupełnie jak u wyjętego z wody karpia lub szczupaka.
- Czas nam w drogę - przemówił pustelnik - bierzcie ją!
Szymon i Mateusz dźwignęli syrenę i ponieśli ją w stronę wioski.

IV
- Otwieraj, Staszku!
- Otwieraj co prędzej! Cóż to? Zarżnęli cię zbóje, że się nie ruszasz?
- Nie gramol się, gamoniu! Skorzej
polanką, gdzie rybacy złożyli skrępowaną syrenę, i widać ją było wybornie. Do pasa była to, jak się już rzekło, panna nad podziw urodziwa, od pasa &lt;orig&gt;zasię&lt;/&gt; ryba srebrzystą łuską błyszcząca. Leżała biedna bez ruchu, z zawartymi cudnymi oczyma, ręce wzdłuż ciała opuściwszy, i tylko rybi ogon, długi a giętki, uderzał kiedy niekiedy w ziemię, zupełnie jak u wyjętego z wody karpia lub szczupaka.<br>- Czas nam w drogę - przemówił pustelnik - bierzcie ją!<br>Szymon i Mateusz dźwignęli syrenę i ponieśli ją w stronę wioski.<br><br>IV<br>- Otwieraj, Staszku!<br>- Otwieraj co prędzej! Cóż to? Zarżnęli cię zbóje, że się nie ruszasz?<br>- Nie gramol się, gamoniu! Skorzej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego