Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 23
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
by kupić flaszkę pędzonej przez niego rakiji. Poszliśmy do "magazynu" w stodole, a tam jak żywe działo przeciwlotnicze. - A tak - zaśmiał się bimbrownik - jak ustasze nadlatują, to wytaczam na podwórko. Moja stara i zięć pomagają. - A potraficie jeszcze trafić, dziadku? - spytałem. Tak się obruszył, że aż wylał chochlę śliwowicy na klepisko - W ustaszy zawsze, synku. Czarne dni Nie ma już zdrajców generałów / nie ma już tych szakali / nie ma już "naprzód", a potem "stój" / nadchodzą dla was czarne dni / teraz rusza w bój cały naród mój / rusza armia najsilniejsza na świecie / rusza armia by się mścić / raz na zawsze wszystkich was
by kupić flaszkę pędzonej przez niego rakiji. Poszliśmy do "magazynu" w stodole, a tam jak żywe działo przeciwlotnicze. - A tak - zaśmiał się <orig>bimbrownik</> - jak <orig>ustasze</> nadlatują, to wytaczam na podwórko. Moja stara i zięć pomagają. - A potraficie jeszcze trafić, dziadku? - spytałem. Tak się obruszył, że aż wylał chochlę śliwowicy na klepisko - W <orig>ustaszy</> zawsze, synku. Czarne dni Nie ma już zdrajców generałów / nie ma już tych szakali / nie ma już "naprzód", a potem "stój" / nadchodzą dla was czarne dni / teraz rusza w bój cały naród mój / rusza armia najsilniejsza na świecie / rusza armia by się mścić / raz na zawsze wszystkich was
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego