Dygnitarz, znany z surowości, wysłuchał krótkiej relacji o tym, jak to Wawrzon Dąbek z Kawęczyna ujęty został przed ratuszem, gdy wobec licznych przechodniów wykrzykiwał głośno słowa zawierające w sobie złośliwe obrażenie nazwiska pana prezydenta miasta -- czym dopuścił się wykroczenia ciężkiego przeciw porządkowi publicznemu. Na próżno chłop dwukrotnie naczelnikowskie obłapiał kolana klnąc się na świętości, iż czynił to przez nieświadomość i niewiedzę na próżno wspomniał o nie znanych mu, młodych i poczciwie wyglądających paniczach z ulicy Bednarskiej, którzy tę nieświadomość dla płochej juści wyzyskali psoty... Jakkolwiek to wyznanie uczyniło niejakie wrażenie na dygnitarzu, bo usłyszawszy je, prędko zanotował coś na karteluszku, niemniej, nie