Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
takie chwile, kiedy dzieła te istniały fizycznie, wynurzały się z ciemnej toni ogromne ich cielska, ociekając spienioną wodą, a on siedział na nich (raz na tym, raz na tym) jak insekt jakiś na grzbiecie wieloryba i pił z nich jasną krew, i drżał, żeby kolejna fala albo kolejne zanurzenie któregoś kolosa nie zmyło go z tej życiodajnej powierzchni. Teraz w niezmiennie tak samo kończących się dniach potwory usychały, kurczyły się, wreszcie nikły - wszystko traciło energię, tę energię prącą gdzieś w czeluść przyszłości - a on sam wydawał się sobie skulonym w kącie bezwartościowym, zajeżdżonym i oszukanym przez perwersyjne błazeństwa głupkiem, którego szatan
takie chwile, kiedy dzieła te istniały fizycznie, wynurzały się z ciemnej toni ogromne ich cielska, ociekając spienioną wodą, a on siedział na nich (raz na tym, raz na tym) jak insekt jakiś na grzbiecie wieloryba i pił z nich jasną krew, i drżał, żeby kolejna fala albo kolejne zanurzenie któregoś kolosa nie zmyło go z tej życiodajnej powierzchni. Teraz w niezmiennie tak samo kończących się dniach potwory usychały, kurczyły się, wreszcie nikły - wszystko traciło energię, tę energię prącą gdzieś w czeluść przyszłości - a on sam wydawał się sobie skulonym w kącie bezwartościowym, zajeżdżonym i oszukanym przez perwersyjne błazeństwa głupkiem, którego szatan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego