Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok wydania: 1978
Rok powstania: 2005
sztuce Słowackiego panuje kompletna jasność co do tego, że Polska, to szlachta, a Ukraina to chłopstwo. Wszystko inne, łącznie z romansowym mariwodażem, Wernyhorą jest w tej sztuce bądź to dekoracją, bądź też narzędziem ironii. Jakże biwiem można nie odcytywać, jako gryzącej ironii scen, w których po nieostygłej jeszcze rzezi, z konającym, płonącym w smole i z obciętymi rękami Semenką pod progiem, dokonuje się zaręczyn, zaślubim, a wreszcie zasiada "do kielicha, spłukać z ust proch i krwawiznę" (A dalej: "A weźmy i tego mnicha, który się bał za ojczyznę; obaczym, czy dobrze pije")? Jakże można nie widzieć, że ta, drażniąca zresztą niektórych
sztuce Słowackiego panuje kompletna jasność co do tego, że Polska, to szlachta, a Ukraina to chłopstwo. Wszystko inne, łącznie z romansowym mariwodażem, Wernyhorą jest w tej sztuce bądź to dekoracją, bądź też narzędziem ironii. Jakże biwiem można nie odcytywać, jako gryzącej ironii scen, w których po nieostygłej jeszcze rzezi, z konającym, płonącym w smole i z obciętymi rękami Semenką pod progiem, dokonuje się zaręczyn, zaślubim, a wreszcie zasiada "do kielicha, spłukać z ust proch i krwawiznę" (A dalej: "A weźmy i tego mnicha, który się bał za ojczyznę; obaczym, czy dobrze pije")? Jakże można nie widzieć, że ta, drażniąca zresztą niektórych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego