mu przysparzało własne przestępstwo. - Jakoś zbiorowo. Zakraść się, rąbnąć cokolwiek...<br>Janusz pokręcił głową z powątpiewaniem.<br>- Tak zwyczajnie to się nie da. Pilnują go, zamykają i w ogóle chodzą koło niego jak koło śmierdzącego jajka.<br>- No to co? Nie można jakoś podstępem?<br>- Mówię ci, że pilnują jak cholera. I teraz, pod koniec, siedzą w dzień i w nocy, prawie bez przerwy. I nie włamiesz się, bo mają okna okratowane, byłem tam kiedyś i widziałem.<br>- Może podpalić budynek? - zaproponował Karolek z nadzieją.<br>- Na nic, niepalny. Murowany, okna stalowe, drzwi obite blachą. Przed wojną tam było więzienie, a teraz zrobili pracownię.<br>Znów zapadło pełne