psychologię kosmiczną. <br><br>Sądzę, że owo rozczłonkowanie nie wyjdzie na dobre ani samej psychologii, jako nauce empirycznej, ani poszczególnym sferom praktyki społecznej korzystającym z usług "teoretycznych" psychologii. Pierwszej grozi to dezintegracją i popadnięciem w utylitaryzm (pod hasłem: należy prowadzić - czytaj: finansować! - tylko takie badania, które dostarczają, najlepiej od razu, wymiernych, praktycznych korzyści, których wyniki dadzą się od razu zastosować). Zrodził się mit, iż psycholog stojący bliżej praktyki wie lepiej, jak rozwiązywać problemy tejże praktyki. Wie lepiej, gdyż - argumentuje się - obcuje "na co dzień" z przedmiotem swej zawodowej troski, wczuwa się w niego. Jego wiedza jest "gorąca". Z kolei psycholog-teoretyk, ograniczony uniwersyteckimi