fantazyj.<br><br><gap reason="sampling"><br><br>Jeden z drugorzędnych krytyków francuskich, oceniając Balzaca, Stendhala, Flauberta z punktu widzenia dydaktyczno-moralnego, doszedł do wniosku, że są to "źli nauczyciele". Jest to i płytkie, i naiwne, bo chcieć, aby literatura, wyrastająca ze wstrząsanego wewnętrznymi wybuchami gruntu, była kojąca, budująca, to to samo, co chcieć, aby z wrzącego kotła zamiast syku sprężonej pary wydobywała się anielska muzyka. Niemniej sąd maluczkich, przeciętnych - którym tak gardził znakomity pisarz - trafia często w sedno przez swoją krzywdzącą lapidarność. Stendhal - mówi krytyk - uczynił ze swego "ja" centrum świata. Jego megalomania przybierała formę nienawiści, bo ludzie naturalnie nie dorastali do tego, aby mierzyć go własną