Oto gdy po pracy wyszli za miasto wieczorem, aby się przejść, rzucił się brat młodszy na starszego w miejscu odludnym i przebił go nożem, a ciało zepchnął do Wisły. <br>Przerażony lud słuchał w milczeniu tego wyznania, patrzył, jak budowniczy wyciągnął nóż długi i potrząsał nim w ręce - nóż, na którym krew brata zaledwie przyschła. <br>Zabójca mówił dalej, jak po zbrodni dokonanej nie mógł zaznać spokoju ni we dnie, ni w nocy; sumienie zasłaniało sławę, myśl o strasznej zbrodni dokonanej na bracie ściga go wszędzie. <br>- Niechaj się więc skończy to nędzne życie! - krzyknął, wbił w pierś własną ten sam nóż, którym zabił