leśną i urodę,<br>Kiedy jako drzewa młode<br>Rosły w górę i szumiały,<br>Zanim się słupami stały.<br><br>Tu, kilometr za miasteczkiem<br>A od szosy w bok troszeczkę,<br>Zbudowano szkołę nową<br>Okazałą, dwupiętrową.<br>Piękna była nowa szkoła<br>Lecz nie było drzew dokoła.<br>Ot, widniała ziemia goła.<br>Niegdyś na niej krzewy rosły,<br>Ale krzewy dawno poschły,<br>Przysypały ziemię piaski,<br>Które skrapia deszcz jak z łaski.<br>A najgorzej było w lecie<br>W tym miasteczku Modrokwiecie.<br>Słońce niebo rozpłomienia<br>A tu nigdzie nie ma cienia,<br>Nigdzie cienia ni wytchnienia,<br>Ani lip zieleni młodej,<br>Ani słodkiej brzóz ochłody,<br>Ani klonu, ani buka,<br>Gdzie kukułka mile kuka,<br>Ani