Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
ktoś pukał, to niech pan nie otwiera. Chyba że do pana...
Usłyszałem kroki, potem trzaśnięcie wejściowymi drzwiami. Zdjąłem pętlę z szyi i zeskoczyłem z krzesła.
- W tej chwili mógłbym już nie żyć - powiedziałem głośno.
Wyjąłem z kieszeni płaszcza brezentowy woreczek z piaskiem. Wyszedłem z nim na korytarz. Za zasłoną w kuchence bulgotał bigos. Rozwiązawszy woreczek poszedłem za zasłonę. Wsypałem piasek do bigosu i wymieszałem drewnianą łyżką. Odchodząc, zmniejszyłem gaz.
Wracasz do pokoju i kładziesz się na łóżku. Sznur zwisa z haka; patrzysz na jego koniec opierający się o podłogę. Wyobrażasz sobie ptaka-zabawkę, unoszącego się w powietrzu z klekotem metalowych skrzydeł
ktoś pukał, to niech pan nie otwiera. Chyba że do pana...<br>Usłyszałem kroki, potem trzaśnięcie wejściowymi drzwiami. Zdjąłem pętlę z szyi i zeskoczyłem z krzesła.<br>- W tej chwili mógłbym już nie żyć - powiedziałem głośno.<br>Wyjąłem z kieszeni płaszcza brezentowy woreczek z piaskiem. Wyszedłem z nim na korytarz. Za zasłoną w kuchence bulgotał bigos. Rozwiązawszy woreczek poszedłem za zasłonę. Wsypałem piasek do bigosu i wymieszałem drewnianą łyżką. Odchodząc, zmniejszyłem gaz.<br>Wracasz do pokoju i kładziesz się na łóżku. Sznur zwisa z haka; patrzysz na jego koniec opierający się o podłogę. Wyobrażasz sobie ptaka-zabawkę, unoszącego się w powietrzu z klekotem metalowych skrzydeł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego