z pewnością jednak nie zapomnieli Wiktorowi Hugo pogardliwych zdań, jakimi obdarzył ich w tejże przedmowie: twórca dramatu w teatrze jest narażony, jak to sformułował, na <q>„skały podwodne, wichry i burze grożące ze strony widowni, a przede wszystkim (bo czy to ważne, że sztuka padnie?) na nędzne dokuczliwości ludzi zza kulis; [powinien wiedzieć] że wniknął w atmosferę zmienną, mglistą, burzliwą, gdzie mędrkuje ignorancja, gdzie syczy zawiść, gdzie pełza zmowa, gdzie uczciwy talent tak często był zapoznany, gdzie nieraz szlachetna prostota geniuszu nie znajduje sobie miejsca, a miernota doznaje uciechy ściągając do swego poziomu umysły wyższe, które ją drażnią"</>.<br>I oto w