Stiopa mimo swoich zapędów chyba nic nie wskórał u Racheli, skoro nawet nie przyszła go pożegnać. Koledzy podkpiwali z niego, a on się puszył, że przespał się z Rachelą w stepie, ale nikt mu nie uwierzył, jego zaloty budziły niesłabnącą wesołość. Przy Racheli, która wyglądała jak róża Saronu, Stiopa przypominał kurnosego wypłosza ze swoimi małymi oczkami. Ktoś go nazwał: "<foreign>samyj gławnyj jewriejskij uchażor</>", najznamienitszy żydowski amant, co do Stiopy przylgnęło. Zalotników bowiem było więcej, z jednym Stiopa grzmocił się na pięści, drugiemu groził, że go nożem pomaca, a trzeci, Sierioża, miał się najlepiej, gdyż przesiadywał wieczorami przed ziemianką Racheli i grał