Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
z góry przez przymknięte powieki.
- Czy pan sądzi, że wydam przyjaciela w ręce sprawiedliwości? - zapytał drżącym szlachetnością głosem.
Hubert parsknął śmiechem.
- Doprawdy, proszę pana, ja nie jestem z policji śledczej, a ta panienka to nie przebrany żandarm i... - tu wyjaśnił obszernie i przyjacielsko całą sprawę.
X
Umówili się, że do kuźni Hubert uda się sam i piechotą. Gabi miała czekać na niego za wsią, pod lipą.
Trudna się zapowiadała sprawa w tej kuźni. Trzeba było podejść złodzieja.
Bez żadnego jeszcze gotowego planu Hubert wszedł do świecącej paleniskiem kuźni i uchylił czapki.
Przy kowadle stał stary, tęgi człowiek w skórzanym fartuchu, a
z góry przez przymknięte powieki. <br>- Czy pan sądzi, że wydam przyjaciela w ręce sprawiedliwości? - zapytał drżącym szlachetnością głosem. <br>Hubert parsknął śmiechem. <br>- Doprawdy, proszę pana, ja nie jestem z policji śledczej, a ta panienka to nie przebrany żandarm i... - tu wyjaśnił obszernie i przyjacielsko całą sprawę. <br>X<br>Umówili się, że do kuźni Hubert uda się sam i piechotą. Gabi miała czekać na niego za wsią, pod lipą. <br>Trudna się zapowiadała sprawa w tej kuźni. Trzeba było podejść złodzieja. <br>Bez żadnego jeszcze gotowego planu Hubert wszedł do świecącej paleniskiem kuźni i uchylił czapki. <br>Przy kowadle stał stary, tęgi człowiek w skórzanym fartuchu, a
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego