Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
zapytał ponuro.
- Nie wiem, co sobie umyśliłeś, ale spróbuję - uśmiechnął się Hubert.
W tej chwili na wybrukowanym podwórzu kuźni rozległ się tętent kopyt i ogromny cień położył się na słonecznym kwadracie drzwi.
Stefek spojrzał na dwór i powiedział z gorączkowym pośpiechem:
- Prędko, prędko, paniczu, da mi panicz? To powiem.
Do kuźni weszły dwie osoby. Przodem szła wysoka, szczupła panna w amazonce, bardzo piękna. Tuż za nią wtoczyła się dama niezmiernie otyła i imponująca.
- Krasij, mój przyjacielu, daj mi stołek - jęknęła dama, chwytając szkła wiszące na łańcuszku. - O nie, Lizeto, nigdy już nie uda ci się namówić mnie na podobną eskapadę! Formalnie
zapytał ponuro. <br>- Nie wiem, co sobie umyśliłeś, ale spróbuję - uśmiechnął się Hubert. <br>W tej chwili na wybrukowanym podwórzu kuźni rozległ się tętent kopyt i ogromny cień położył się na słonecznym kwadracie drzwi. <br>Stefek spojrzał na dwór i powiedział z gorączkowym pośpiechem: <br>- Prędko, prędko, paniczu, da mi panicz? To powiem. <br>Do kuźni weszły dwie osoby. Przodem szła wysoka, szczupła panna w amazonce, bardzo piękna. Tuż za nią wtoczyła się dama niezmiernie otyła i imponująca. <br>- Krasij, mój przyjacielu, daj mi stołek - jęknęła dama, chwytając szkła wiszące na łańcuszku. - O nie, Lizeto, nigdy już nie uda ci się namówić mnie na podobną eskapadę! Formalnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego