szczególnie przejmujący w bibliotece, pokoju dobudowanym dla ojca generała i - jak twierdziła tradycja rodzinna - pozostawionym w takim stanie, jak za życia generała. Bo tak zawsze mówiło się o twórcy "Bajek", Franciszku Morawskim, chyba zgodnie z obyczajem narodowym, który godności i tytuły żołnierskie przedkładał nad wszystkie inne. Była to duża komnata, kwadratowa, niska i ciemna. Dookoła trzech jej ścian biegły szafy biblioteczne, olbrzymie, ciężkie (nie wyobrażam sobie, by można je było ruszyć nawet do największych porządków). Były zrobione z jasnego drzewa, pełne rzeźb, gzymsów, wieżyczek, a na ich wierzchu stały białe gipsowe popiersia. Czyje - nie pamiętam, może zresztą nigdy nie wiedziałam, bo