żony są boskie. <br>- Och, no tak, udały się nam - odpowiedziałem, albowiem uważam, że nie należy przesadzać z fałszywą skromnością. <br>- Wiesz, chciałem wpaść, ale jakoś się nie złożyło - tłumaczył dalej głos. - Jak mawiam ja sam, czyli Czesio, czasami tak się składa.<br>- Kto dzwoni? - zainteresowała się najlepsza z żon.<br>- Czesio - zawiadomiłem ją lakonicznie. <br><br>- Jaki Czesio? - zdziwiła się małżonka. <br>Zastanowiłem się przez chwilę i ze zdumieniem odkryłem, że nie wiem, jaki Czesio. Nie pamiętałem żadnego Czesia. Czesio jednak musiał to wyczuć, bo niezwłocznie przystąpił do wyjaśnień.<br>- Pamiętasz, jak pięć lat temu u Kazików poprosiłeś mnie o ogień? Stałem koło tego ich fikusa, a może