było dać osiemnaście lat. Po co sobie nim zaprzątam głowę, myślała Zuzanna, on jest nie dla mnie... A jednak nie potrafiła przestać o nim myśleć. Każdego ranka szukała wzrokiem jego pięknej sylwetki na koniu. Ach, jak on wspaniale się trzymał w siodle. Miał sporo racji, uważając, że ona wygląda jak łamaga. Już się nie domagała wolnej jazdy, spokorniała. Dotarło do niej, że jeździectwo to piekielnie trudna sztuka. Trzeba wiele ćwiczeń i wysiłku, by coś z tego wyszło. Zresztą sam wysiłek to za mało, jeździectwo, jak mawiał pan Jedlicki, trzeba było mieć we krwi. Ona podobno je miała, ale, jak dotąd, musiała