Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
władny wydobyć mnie z tej
koszmarnej opresji.
Gdyby zechciał spytać wprost:" Czy to prawda, że...?"
Wtedy otwierały się przede mną niebywałe szanse, ogromne
możliwości.
Lecz on nie kwapił się pytać o cokolwiek, choć wiedziałem, że on
wie!
Wiedziałem stąd, że zaprosił mnie do gabinetu, udzielił
audiencji, choć nikogo jeszcze taką łaską nie obdarzył.
Orientował się aż za dobrze, co komu doskwiera.
Z byle czym przed jego majestat się nie przychodzi.
Kategorycznie i sprawiedliwie.
Okazuje się tymczasem, że wkradłem się tu jak złodziej, na którym
czapka gore.
Inna rzecz, że to on narzucił mi bezwzględnie taką rolę.
A teraz swoim niezmiernie przenikliwym
władny wydobyć mnie z tej<br>koszmarnej opresji.<br> Gdyby zechciał spytać wprost:" Czy to prawda, że...?"<br> Wtedy otwierały się przede mną niebywałe szanse, ogromne<br>możliwości.<br> Lecz on nie kwapił się pytać o cokolwiek, choć wiedziałem, że on<br>wie!<br> Wiedziałem stąd, że zaprosił mnie do gabinetu, udzielił<br>audiencji, choć nikogo jeszcze taką łaską nie obdarzył.<br> Orientował się aż za dobrze, co komu doskwiera.<br> Z byle czym przed jego majestat się nie przychodzi.<br> Kategorycznie i sprawiedliwie.<br> Okazuje się tymczasem, że wkradłem się tu jak złodziej, na którym<br>czapka gore.<br> Inna rzecz, że to on narzucił mi bezwzględnie taką rolę.<br> A teraz swoim niezmiernie przenikliwym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego