że mogę w tej chwili robić za uosobienie zniecierpliwienia, uporu, wręcz zuchwałości. <br>Pielęgniarka uważnie patrzy na mnie, po czym wręcza mi mały świstek z miejscem na wyszczególnienie godzin i podpis. Wyda mi lekarstwa, o ile dyżurujący lekarz przystawi tu swoją parafkę, inaczej nie ma prawa. Natomiast jeśli wyjdę stąd bez lekarstw, poucza mnie jeszcze, o dziwo, bez złości, zaprzepaszczę całą kurację, przerwę leczenie. Nie będę więc miała po co jutro wracać. I jakby była po mojej stronie dodaje - Musi Pani zdobyć ten podpis. <br>I ja to wiem, chociaż bardzo niechętna jest mi myśl o stoczeniu kolejnej batalii z lekarzem. Zawsze już