Typ tekstu: Książka
Autor: Strączek Adam
Tytuł: Wyznanie lekarza-łapownika
Rok: 1995
pana Hawełko. W zeszłym tygodniu przyniósł koniak, który jako biedny rencista przywiózł dla Adama z wczasów... w Grecji. Nic nie chciał - dlatego Adam to zapamiętał. Zapewne przyszła już pora zapłaty.
Trudno. Nacisnął klamkę, przekroczył próg gabinetu. Może to jakoś przeżyję - myślał. Żeby choć jeden dzień bez pacjentów! Wcale nie chciał leniuchować. Uzupełniłby dokumentację, wypisał zaległe wnioski sanatoryjne, spokojnie przygotował druki do renty. Przewlekle chorych, starych pacjentów, tych, co to rzadko wpadają do przychodni, też można by czasem odwiedzić. Westchnął. Byłoby co robić nawet przy pustym korytarzu. Dawniej liczył jeszcze na robocze soboty. Gdzie tam. W soboty bywa nieraz nawet więcej ludzi
pana Hawełko. W zeszłym tygodniu przyniósł koniak, który jako biedny rencista przywiózł dla Adama z wczasów... w Grecji. Nic nie chciał - dlatego Adam to zapamiętał. Zapewne przyszła już pora zapłaty. <br>Trudno. Nacisnął klamkę, przekroczył próg gabinetu. Może to jakoś przeżyję - myślał. Żeby choć jeden dzień bez pacjentów! Wcale nie chciał leniuchować. Uzupełniłby dokumentację, wypisał zaległe wnioski sanatoryjne, spokojnie przygotował druki do renty. Przewlekle chorych, starych pacjentów, tych, co to rzadko wpadają do przychodni, też można by czasem odwiedzić. Westchnął. Byłoby co robić nawet przy pustym korytarzu. Dawniej liczył jeszcze na robocze soboty. Gdzie tam. W soboty bywa nieraz nawet więcej ludzi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego