Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
czym co najmniej dwójka wylądowała na mnie.
Statek uniósł się jeszcze parokrotnie. Lecz coraz łagodniej, jak pozbawiona rozmachu chybotka. Coraz spokojniej, leniwie...
Trwaliśmy bez ruchu, niepewni, co właściwie się stało.
Jak potem twierdzili zgodnie wszyscy świadkowie, właśnie ten moment, pełen napięcia i oczekiwania, wybrał Nocny Śpiewak, by nareszcie wyjść z letargu. Niewiarygodne, ale (przywiązany do koi) przespał całą tę kotłowaninę i zbudził go dopiero ten ostatni wstrząs.
- Przepraszam...? - spytał żałośnie i dziecinnie. - Czy ja umarłem? Czy to jest piekło...? Wypuśćcie mnie! Ja się poprawię!
Pierwszy parsknął śmiechem Stalowy, a potem dołączyła do niego reszta, łącznie ze mną, gdy Koniec przekazał mi
czym co najmniej dwójka wylądowała na mnie.<br>Statek uniósł się jeszcze parokrotnie. Lecz coraz łagodniej, jak pozbawiona rozmachu chybotka. Coraz spokojniej, leniwie...<br>Trwaliśmy bez ruchu, niepewni, co właściwie się stało.<br>Jak potem twierdzili zgodnie wszyscy świadkowie, właśnie ten moment, pełen napięcia i oczekiwania, wybrał Nocny Śpiewak, by nareszcie wyjść z letargu. Niewiarygodne, ale (przywiązany do koi) przespał całą tę kotłowaninę i zbudził go dopiero ten ostatni wstrząs.<br>- Przepraszam...? - spytał żałośnie i dziecinnie. - Czy ja umarłem? Czy to jest piekło...? Wypuśćcie mnie! Ja się poprawię!<br>Pierwszy parsknął śmiechem Stalowy, a potem dołączyła do niego reszta, łącznie ze mną, gdy Koniec przekazał mi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego