Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
piśmiennym z matematyki znowu poszedłem do Kazi. Po drodze od ulicznej kwiaciarki kupiłem pęczek konwalii. Zadzwoniłem raz, drugi, trzeci. Nikt nie otwierał.

Przecież sama zaproponowała, żebym przyszedł - rozmyślałem w drodze do domu. - Natalia Gieorgiewna miała rację: chłodna, wyrachowana kobieta. Chodzi jej tylko o maszyny do pisania... O zarobki Alioszy... Wynajęła letnisko w Pliutach. Kupiła sobie jedwabny szlafrok... O, nie! To nie jest Natasza Rostowa... Co pawiedziałby o niej Wania albo Pluj? Gdzie szukać ideału kobiety? Wania kocha się w Wieroczoe. A Pluj? Pluj nie ma czasu. Dla niego nie istnieje teraz nic poza Szekspirem. Nauczył się na pamięć mowy Antoniusza nad
piśmiennym z matematyki znowu poszedłem do Kazi. Po drodze od ulicznej kwiaciarki kupiłem pęczek konwalii. Zadzwoniłem raz, drugi, trzeci. Nikt nie otwierał.<br><br>Przecież sama zaproponowała, żebym przyszedł - rozmyślałem w drodze do domu. - Natalia Gieorgiewna miała rację: chłodna, wyrachowana kobieta. Chodzi jej tylko o maszyny do pisania... O zarobki Alioszy... Wynajęła letnisko w Pliutach. Kupiła sobie jedwabny szlafrok... O, nie! To nie jest Natasza Rostowa... Co pawiedziałby o niej Wania albo Pluj? Gdzie szukać ideału kobiety? Wania kocha się w Wieroczoe. A Pluj? Pluj nie ma czasu. Dla niego nie istnieje teraz nic poza Szekspirem. Nauczył się na pamięć mowy Antoniusza nad
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego