Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
nocy?
- To niemożliwe - zakrzyczeliśmy go. - Nie odzywał się, nie dawał żadnego znaku życia, zginął na miejscu!
- Jak to udowodnicie? - kontynuował tamten.
- Daj spokój - próbowałem załagodzić. - Sekcja wykaże, kto ma rację.
Ledwie odetchnęliśmy - zaczepia nas zaaferowana dziewczyna:
- Słuchajcie, coście robili tam tak długo, on zmarł o 4.00 nad ranem!
- Na litość boską, skąd wiesz, spałaś tę noc w schronisku, myśmy tam, do cholery, nie poszli dla fantazji moknąć w deszczu, nie dało się, rozumiesz! On nie żył, słyszysz, nie żył! - wstyd mi tego wybuchu.
A dziewczyna odchodząc mówi jeszcze:
- Nie unoś się, sam wiesz dobrze, że teoretycznie rzecz traktując on mógł
nocy?<br>- To niemożliwe - zakrzyczeliśmy go. - Nie odzywał się, nie dawał żadnego znaku życia, zginął na miejscu!<br>- Jak to udowodnicie? - kontynuował tamten.<br>- Daj spokój - próbowałem załagodzić. - Sekcja wykaże, kto ma rację.<br>Ledwie odetchnęliśmy - zaczepia nas zaaferowana dziewczyna:<br>- Słuchajcie, coście robili tam tak długo, on zmarł o 4.00 nad ranem!<br>- Na litość boską, skąd wiesz, spałaś tę noc w schronisku, myśmy tam, do cholery, nie poszli dla fantazji moknąć w deszczu, nie dało się, rozumiesz! On nie żył, słyszysz, nie żył! - wstyd mi tego wybuchu.<br>A dziewczyna odchodząc mówi jeszcze:<br>- Nie unoś się, sam wiesz dobrze, że teoretycznie rzecz traktując on mógł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego