treningowy, charczał i pluł na boki - kupa mięsa obciągnięta skórą, z zakrwawionymi włosami jak śmieszną kokardą u góry. Ale oddychał jeszcze, ruszał się powoli, niczym zgnieciona na szybie mucha. Jak dobić człowieka, który już dawno powinien nie żyć? Zygmunt, chwyciwszy Północnego pod pachy, zaczął ciągnąć go na tory. Wprost pod lokomotywę, która prędzej czy później nadjedzie. Sam nie dał rady - wyręczy go pekape. Ale weź tu, człowieku, przeciągnij osuwające się ciało choćby o metr. Ciężki jak diabli. Chwycił za nogi. Lżej. Już zbliżył się do nasypu, gdy wtem całą przestrzeń rozdarł huk wielki. Potem drugi. Aż zatrzęsła się ziemia. Zaraz po