że zapamiętywało się bardziej ten ich smutek niż ich kolor. I kiedy<br>nawet się uśmiechnął, ten smutek nie opuszczał jego oczu. Widocznie<br>jednak nie dowierzał, że oto stoi przed aparatem fotograficznym, bo<br>gefreiter Hanke w przypływie chęci samorozgrzeszenia zapragnął zrobić<br>nam zdjęcie. Może wydawało mu się, że stoi przed wycelowaną lufą,<br>czekając, kiedy padnie strzał. Może nawet mocniej ściska moją rękę jak<br>gdyby na pożegnanie. Może pragnie mi coś przekazać, lecz właśnie słowa<br>uwięzły mu w gardle. A może wszyscy dorośli mieli wtedy takie oczy,<br>lecz póki żyli, nie widać tego było, wychodzi to dopiero na<br>fotografiach z tamtych lat, kiedy