Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
tego, co zamierzał, lecz pozostał w pół gestu, z rozwartymi ramionami, z jedną nogą wysuniętą do przodu. Słuchał bicia dzwonów: tego kościelnego i tego dalekiego z cerkwi. Kiedy umilkły kolejno, podszedł do klonu, spojrzał na jego gałęzie grube i skręcone boleśnie. Nagłym ruchem rozpiął marynarkę i począł wyciągać pasek z lufek spodni. Widać było, że pragnie wyprzedzić myśli, że śpieszy się nadmiernie, że rozdygotane palce nieposłuszne są jego woli. Zarzucił pasek na szyję jak krawiec miarkę i skoczył w górę, chwytając się jak najwyżej gałęzi przełamanej w połowie skazą i podobnej napiętemu ramieniu atlety. Instynktowne przerażenie ścisnęło Polkowi gardło, niby to
tego, co zamierzał, lecz pozostał w pół gestu, z rozwartymi ramionami, z jedną nogą wysuniętą do przodu. Słuchał bicia dzwonów: tego kościelnego i tego dalekiego z cerkwi. Kiedy umilkły kolejno, podszedł do klonu, spojrzał na jego gałęzie grube i skręcone boleśnie. Nagłym ruchem rozpiął marynarkę i począł wyciągać pasek z lufek spodni. Widać było, że pragnie wyprzedzić myśli, że śpieszy się nadmiernie, że rozdygotane palce nieposłuszne są jego woli. Zarzucił pasek na szyję jak krawiec miarkę i skoczył w górę, chwytając się jak najwyżej gałęzi przełamanej w połowie skazą i podobnej napiętemu ramieniu atlety. Instynktowne przerażenie ścisnęło Polkowi gardło, niby to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego