Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
że na piętrze widać przestrzeloną szybę.
Wyjęła z torby spory pistolet. Po sekundowym namyśle podała go Kiernackiemu.
Zważył broń w dłoni.
- To wist? Nie było okazji...
- Strzela się jak z każdego. Szesnaście naboi. - Zmarszczyła czoło, oglądając coś, co połyskiwało wewnątrz torby i czego ostatecznie nie wyjęła. - Jeden ma pan w lufie. Nie trzeba odbezpieczać. Po prostu celuje pan i pociąga za spust.
- To nieregulaminowe - pouczył ją, wkładając broń do kieszeni. - Za moich czasów tłumaczono młodym oficerom, że jak będą łazić z przeładowaną pukawką, to i sprężynę zniszczą, i jaja sobie odstrzelą.
- Czasem opłaca się być babą. Którędy by pan tam wlazł
że na piętrze widać przestrzeloną szybę.<br>Wyjęła z torby spory pistolet. Po sekundowym namyśle podała go Kiernackiemu.<br>Zważył broń w dłoni.<br>- To wist? Nie było okazji...<br>- Strzela się jak z każdego. Szesnaście naboi. - Zmarszczyła czoło, oglądając coś, co połyskiwało wewnątrz torby i czego ostatecznie nie wyjęła. - Jeden ma pan w lufie. Nie trzeba odbezpieczać. Po prostu celuje pan i pociąga za spust.<br>- To nieregulaminowe - pouczył ją, wkładając broń do kieszeni. - Za moich czasów tłumaczono młodym oficerom, że jak będą łazić z przeładowaną pukawką, to i sprężynę zniszczą, i jaja sobie odstrzelą.<br>- Czasem opłaca się być babą. Którędy by pan tam wlazł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego