bliżej brzegu, do zarastających bagno trzcin. Milva nadepnęła na coś i odskoczyła, tłumiąc krzyk, na widok wyłaniającej się z błota zesztywniałej, pokrytej pijawkami ręki. <br> - To tylko trup - mruknął Cahir, chwytając ją za ramię. - Nasz. Daerlańczyk.<br>- Kto?<br>- Siódma daerlańska brygada kawalerii. Srebrny skorpion na rękawie...<br> - Bogowie - wzdrygnęła się gwałtownie dziewczyna, ściskając łuk w spoconej pięści. - Słyszałeś ten głos? Co to było?<br>- Wilk.<br> - Albo <orig>ghul</>... Albo inny potępieniec. Tam, w obozie, też moc trupów musi leżeć... Zaraza, nie pójdę w nocy na tamten brzeg!<br>- Zaczekamy do świtu... Milva? Co tu tak dziwnie...<br> - Regis... - łuczniczka stłumiła krzyk, węsząc zapach piołunu, szałwii, kolendry i anyżku