w uczniach siebie. Z tym jeszcze czasem walczę. Na początku było mi bardzo trudno. Musiałem sobie ciągle przypominać, że uczeń jest sobą, a nie mną. Że w końcu na estradzie jest on - a nie ja. Że on odpowiada za to, co robi. <br>- "Odpowiada za to, co robi"... - powtarzam niby to machinalnie i czuję, że chwila jest odpowiednia, aby go zacząć kruszyć: <br>- Tato, przyznaj się... na pewno żałujesz, żeś Jędrka prześwięcił? Gdyby stracił głowę dla jakiegoś dziwusa i przestał pracować, to rozumiem, ale przecież wiesz, że to nie tak. <br>- Wiem. Ale jeżeli musisz wybierać, a nie wybierasz muzyki, nie jesteś artystą. Jak