by pożegnać ułożonego tam, ubranego już do trumny ojca, zobaczyłem, że sofa na której leżał, tonie w hortensjach. Ustawione w koszach, zwielokrotnione odbiciem w wielkim ściennym lustrze, otaczały ojca kwiaty, których tak się lękał za życia.<br> Przed przyjazdem samochodu pogrzebowego po trumnę z ciałem, by odwieźć ją do kaplicy cmentarnej, macocha wysłała mnie do mamy, na przeciwko. Patrzyłem z nią z okna jej mieszkania, jak jacyś obcy ludzie wynoszą ojca w podłużnym, czarnym, metalowym pudle z domu, w którym nie doczekał już mojej dojrzałości. Mama płakała.<br> Napisałem wtedy dla niego ostatni wiersz. Od paru lat pisałem wiersz na każde jego imieniny