go na wolnym fale grota, asekurując z dołu szotem foka. Wspaniale. Ów jeden na sto, kiedy sprawą przypadku wszystko idzie dobrze.<br> To wszystko, co mogłem zrobić. Reszta to już tylko los i czekanie. W tej samej minucie, gdy stawiałem odblask, zamieniłem się w dowódcę. Nie ma gitary, nie ma więcej magnetofonu, nie ma Eskimoski-maskotki. Jest nas tylko dwu. On i ja.<br> Muszę uratować mój statek, a ponad wszystko życie. Reszta jest nieistotna. Rozrywam plastik z pasem ratunkowym i pierwszy raz zakładam go na siebie. To nic, że na lewą stronę, to nic, że jego lampa sygnałowa nie pali. Rozpinam linę