bardzo grube, ponad półmetrowe buty, uplecione z warkoczy słomy, w których właściwie nie było można chodzić. Doszło do tego, że grupy młodych łobuzów prześmiewały i wprost prowokowały wartowników, a pewnego razu nawet obrzuciły ich śnieżkami. Żołnierze zerwali karabiny albo tylko grozili nimi, być może chcieli strzelać, ale bez skutku, mimo majstrowania broń nie chciała wypalić.<br>Za drugim razem, w podobnej sytuacji, wartownicy wezwali grupę żołnierzy, którzy widocznie czekali już na to w ogrzanych pomieszczeniach. Cała grupa wybiegła, najwidoczniej była to przygotowana zasadzka na dzieciaki, ale bezskutecznie, dzieciaki uciekły, a żołnierze szybko wrócili do budynku bez rezultatu. Tym razem padło kilka strzałów