Typ tekstu: Książka
Autor: Wolanowski Lucjan
Tytuł: Upał i gorączka
Rok: 1996
komary...
Co więcej, opat nakazał, aby świątynie zostały czasowo zamienione w ambulatoria, żeby lekarze nie musieli przeprowadzać badań pod gołym niebem czy w ciasnocie małych chatek. Uśmiechnięty Budda spoglądał więc ze swego ołtarza, jak starszyzna wioskowa doprowadzała dzieci do świątyni i jak tam lekarze wyczulonymi na dotyk palcami sprawdzali, czy malec nie ma powiększonej śledziony - jednego z objawów choroby, której wypowiedziano wojnę.
Przez dwa lata ekipy krążyły po prowincji Sarapei, wyszukując chorych i tępiąc komary. Tyle czasu wystarczyło na rozprawienie się z chorobą. Ucichło bzykanie nad bagnami.
W Chiengmai tysiące ludzi wyległy na ulice i w procesji przeszły przez miasto. Na
komary...<br> Co więcej, opat nakazał, aby świątynie zostały czasowo zamienione w ambulatoria, żeby lekarze nie musieli przeprowadzać badań pod gołym niebem czy w ciasnocie małych chatek. Uśmiechnięty Budda spoglądał więc ze swego ołtarza, jak starszyzna wioskowa doprowadzała dzieci do świątyni i jak tam lekarze wyczulonymi na dotyk palcami sprawdzali, czy malec nie ma powiększonej śledziony - jednego z objawów choroby, której wypowiedziano wojnę.<br> Przez dwa lata ekipy krążyły po prowincji Sarapei, wyszukując chorych i tępiąc komary. Tyle czasu wystarczyło na rozprawienie się z chorobą. Ucichło bzykanie nad bagnami.<br> W Chiengmai tysiące ludzi wyległy na ulice i w procesji przeszły przez miasto. Na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego