już niepokoiło, że po latach znojów, wyrzeczeń i niebezpieczeństw w Afganistanie Osama ben Laden w rodzinnym domu zamiast pławić się w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, wciąż głosi potrzebę rewolucji i otacza się dawnymi towarzyszami broni. Ani myślał ukrywać, że jego zdaniem sprawy królestwa miały się coraz gorzej, naftowy majątek był marnotrawiony i dzielony niesprawiedliwie między książąt i szejków, którzy rządząc apodyktycznie, coraz bardziej przypominali satrapów. Starzy przyjaciele, szef wywiadu książę Turki i burmistrz Rijadu książę Salman, najpierw próbowali przemówić Osamie do rozsądku, ale gdy ten zaczął wzywać do świętej wojny przeciwko rządzącym w Jemenie Południowym komunistom, a nawet, o zgrozo, przeciwko