jeszcze jeden wermut...<br>Spojrzał leniwie na zegarek. "Trzeba by już iść" - pomyślał niechętnie.<br>Był przekonany, że w pośpiechu, z jakim zmierzał w kierunku wczorajszej zabawnej strzelnicy, więcej było dawnego, wchodzącego w nałóg obowiązku punktualności niż chęci spotkania owej Danielle. Uczuwszy, że bije mu serce, zdziwił się słabą kondycją, że spieszny marsz tak go zmęczył.<br>Szła po przeciwległej stronie chodnika. Kolumb tu, na zaludnionej śmiechem, wdziękiem, tłumem. ulicy, uczuł przypływ radości tak wielkiej jak rozbitek na bezludnej wyspie na widok drugiego człowieka.<br>Dziwaczeję" - pomyślał i skręcił na jezdnię. Nie spostrzegła go. Szła drobna, ciemna, szła jakoś nieuważnie, to szybko, to znowu ze