Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 48
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
też stali i mniej stali współpracownicy, doradcy - wśród
których naczelne miejsce zajmował ks. Andrzej Bardecki, byli współautorzy od pisania listów teologicznie trudnych (mówię o listach prywatnych, nie do publikacji), wśród nich wierny przyjaciel o. Krzysztof Kasznica OP. Było to pasjonujące, ale wyczerpywało psychicznie.
Kiedyś Tadeusz zwierzył mi się, że czasami marzy o wielkim pożarze w redakcji. "Wyobraź sobie - mówił - wszystkie listy spłonęły i nie musimy odpisywać ". Bo dopiero to byłoby usprawiedliwieniem. Listy to była powinność, praca, racja istnienia. Od tego nijak nie można było uciec. Te listy stertami zalegały Tadziowe biurko, szuflady, teczki. Nie było segregatorów, nie było skoroszytów, nie było
też stali i mniej stali współpracownicy, doradcy - wśród <br>których naczelne miejsce zajmował ks. Andrzej Bardecki, byli współautorzy od pisania listów teologicznie trudnych (mówię o listach prywatnych, nie do publikacji), wśród nich wierny przyjaciel o. Krzysztof Kasznica OP. Było to pasjonujące, ale wyczerpywało psychicznie. <br> Kiedyś Tadeusz zwierzył mi się, że czasami marzy o wielkim pożarze w redakcji. "Wyobraź sobie - mówił - wszystkie listy spłonęły i nie musimy odpisywać ". Bo dopiero to byłoby usprawiedliwieniem. Listy to była powinność, praca, racja istnienia. Od tego nijak nie można było uciec. Te listy stertami zalegały Tadziowe biurko, szuflady, teczki. Nie było segregatorów, nie było skoroszytów, nie było
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego