lądzie.<br><br>Cofnął się do brzegu lasu i w miejscu, gdzie poprzednio <br>wynurzył się z błota, wyjrzał spomiędzy gałęzi. <br>Niebieskie światło wypełniło mu oczy. Nie było <br>już ani śladu mgły, a promienie słońca rysowały <br>obraz krainy nadbrzeżnej ostro, liniami twardych cieni, plamami <br>jaskrawych kolorów.<br><br>Grzęzawisko ledwie zachowało jeszcze ślady pełzania. <br>Wilgotna masa zapełniła wgłębienia. Obok nich biegła <br>czarna pręga korzenia, który wysunąwszy się z lasu, <br>przyniósł ratunek Awaru.<br><br>Korzeń, miejscami zatopiony pod ciężarem ludzkiego ciała, <br>gdzie indziej wychylał się z błota podobny do węża, <br>który zastygł bez ruchu w grząskiej kąpieli, wyżej <br>zaś...<br><br><br><br>Ponad bagno, które w blasku dnia przybiera kolor najżywszej