Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
zbudziły ich przed świtem.
Wyruszyli tuż po wschodzie słońca, które oślepiającym ogniem zapaliło później śniegi na szczytach gór. Wyruszyli na długo przed tym, zanim słońce zdołało ukazać się zza szczytów. Zresztą zanim się ukazało, niebo zasnuły chmury.
Jechali wśród lasów, a droga wiodła coraz wyżej i wyżej, co dało się miarkować po zmianach w drzewostanie. Dęby i graby skończyły się nagle, wjechali w mrok bukowin, wysłanych opadłym liściem, pachnących pleśnią, pajęczyną i grzybami. Grzybów było w bród. Mokry koniec lata prawdziwie obrodził jesiennym grzybem. Poszycie bukowin miejscami znikało wręcz pod kapeluszami borowików, rydzów i muchomorów.
Bukowiny były ciche, wyglądało, że większość
zbudziły ich przed świtem.<br>Wyruszyli tuż po wschodzie słońca, które oślepiającym ogniem zapaliło później śniegi na szczytach gór. Wyruszyli na długo przed tym, zanim słońce zdołało ukazać się zza szczytów. Zresztą zanim się ukazało, niebo zasnuły chmury.<br>Jechali wśród lasów, a droga wiodła coraz wyżej i wyżej, co dało się miarkować po zmianach w drzewostanie. Dęby i graby skończyły się nagle, wjechali w mrok bukowin, wysłanych opadłym liściem, pachnących pleśnią, pajęczyną i grzybami. Grzybów było w bród. Mokry koniec lata prawdziwie obrodził jesiennym grzybem. Poszycie bukowin miejscami znikało wręcz pod kapeluszami borowików, rydzów i muchomorów. <br>Bukowiny były ciche, wyglądało, że większość
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego