Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
się nie da zrobić, trzeba było bardziej się śpieszyć. Piszczy... co tak okropnie piszczy? Ona coś do mnie mówi - "Poczekaj, kochanie, pomóż mi" - jest spokojna, uśmiecha się ciepło, obracamy powoli Andrzejka na brzuch, mała koścista pupka uniesiona nienaturalnie, wypięta jakoś tak żałośnie - "Pomóż mi" - masujemy powoli, mocno, kręgosłup tuż nad miednica. To nie ma sensu, ale nie wolno się przecież sprzeciwiać żywej bombie, kobiecie owiniętej dynamitem krzyku, w każdej chwili gotowej wypełnić histeria cały szpital. Powolne ruchy rak, w gorę i w dół kręgosłupa, nasze dłonie spotykają się, uśmiecha się do mnie, pracujemy dalej. Coraz bardziej zapadam się w monotonię tego
się nie da zrobić, trzeba było bardziej się śpieszyć. Piszczy... co tak okropnie piszczy? Ona coś do mnie mówi - "Poczekaj, kochanie, pomóż mi" - jest spokojna, uśmiecha się ciepło, obracamy powoli Andrzejka na brzuch, mała koścista pupka uniesiona nienaturalnie, wypięta jakoś tak żałośnie - "Pomóż mi" - masujemy powoli, mocno, kręgosłup tuż nad miednica. To nie ma sensu, ale nie wolno <page nr=128> się przecież sprzeciwiać żywej bombie, kobiecie owiniętej dynamitem krzyku, w każdej chwili gotowej wypełnić histeria cały szpital. Powolne ruchy rak, w gorę i w dół kręgosłupa, nasze dłonie spotykają się, uśmiecha się do mnie, pracujemy dalej. Coraz bardziej zapadam się w monotonię tego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego