Czynili go miejscowi. Dobrze pamiętam tę kobietę, która z dywanu konstytucyjnego, wziąwszy najpierw u siebie dokładną miarę, taką szerokość i długość wycinała po bordiurze, jaka jej była potrzebna do sionki. Nic nie pomagało. Dwie odrębne władze ujawniły się kolejno pierwszego dnia, "londyńska" najpierw, "lubelska" po niej, świeżo tegoż dnia upieczeni "milicjanci", mundurów oni nie mieli, sami pomagali w grabieży.<br><page nr=33> Towarzysze z nocnych wędrówek zakładników powiadali później: - Bo pan byłeś głupi, panie Wyka. Trzeba było podjechać wozem i zabierać, póki czas, co lepsze. - Po dzień dzisiejszy, kiedy patrzę na zimne, trochę oschłe i dokładne światło warszawskich wedut <name type="person">Canaletta</>, widzę je zmieszanym z