przejazdem w 1890 roku Konopnicka, gdzie stanęła w hotelu, w pokoiku o dwóch oknach i meblach więcej niż skromnych, i gdzie odwiedziła zacną rodzinę Gumplowiczów przybyłą tu na stałe z Krakowa "złożoną z ojca - profesora Uniwersytetu, dwóch synów - studentów oraz matki cierpiącej na astmę".<br><br>Dwaj synowie - to Maksymilian, ciemnowłosy dwudziestokilkuletni młodzian i jego młodszy dwudziestojednoletni brat - Władysław. Poetka ma wówczas, w tym 1890 roku, czterdzieści osiem lat i swoim zadartym noskiem, obiecującymi ognikami w oczach nie przypomina obrazu nieatrakcyjnej, surowej pani w binoklach, jaki z uporczywością stawiano i stawia się od pokoleń przed oczami czytelników, aby czasem niestosowna "wieczna kobiecość", wdzięk